Strona 1 z 1

Forumowe RPG Neverwinter

Post: 10 lip 2013, 22:27
autor: Ejnox
Karczma Krwawy Księżyc

Witaj przybyszu! Usiądź se wygodnie i się rozgość


Nad ziemią zalegała gęsta mgła. Aż zachodni wiatr przegnał zasłony. Wyrastający miasto Sanguis przycupnięty na skraju migotliwego morza, na którym kołysały się dumne statki. W oddali było słychać głuchy szum fali.
Miasto otaczał biały mur. W górze przechadzali się strażnicy. W gładkiej powierzchni muru otwierały się dwie żelazne bramy, jedna wychodząca na zachód, na morze, druga na południe, na gościniec. Ponad murem, pod jego częścią północno-wschodnią wyrastała olbrzymia cytadela, wzniesiona z gigantycznych kamieni i najeżona wieżyczkami. Na szczycie najwyższej wieży płonęło światło latarni morskiej. Fortyfikacje przesłaniały wszystko inne. Karczma Krwawy Księżyc wyglądało bardzo nietypowo. W środku panował półmrok, zielonkawego światła przenikającego przez szyby. Z klatki obok okna siedział barwny ptak o szerokich piórach ogonowych i ostrym, potężnym dziobie. Ściany także pokrywały rośliny. Pnącza pięły się na suficie, zasłaniając wszystko poza starym żyrandolem. Długą ladę pokrywał oszlifowany obsydian. Za barem krzątał Vernes. Za barmanem stał regał pokryty bogatym zbiór napojów i szklanych kufli. W środku sali stały dębowe stoły i krzesła.





W tym temacie umieszczamy Karty naszych postaci biorących udział w forumowej zabawie
Karty postaci do Forumowego RPG : tawerna-offtopic/karty-do-forumowego-rpg-t576.html

Zasady:
Dialogi postaci piszemy: - O moja Królowo, cierpię przez Ciebie!
Myśli naszej postaci: Gdybym tak mógł go zgasić byłbym Mistrzem Ciętej Riposty
Można sterować fikcyjnymi postaciami jak np. uczniowie-asasyni swojego mentora.
Obowiązuje zakaz uśmiercania postaci biorących udział w tworzeniu RPG Można uśmiercać jedynie fikcyjne postaci Kazdy tworzy tę historię! Kazdy pisze o poczynaniach swojego bohatera! Jednak, oczywiscie, wszyscy zyjemy obok siebie. Nasze postacie moga spotykac sie, razem pić, walczyć.

Re: Forumowe RPG Neverwinter

Post: 10 lip 2013, 22:37
autor: Ejnox
Ejnox skradał się cicho uliczkami miasta. Na głowie miał kaptur, a u boku sztylet. Patrzył na plecy celu. Ktos zapłacił mu dużo pieniędzy za zabicie byle jakiego polityka. Zdziwił się, ale nie zadawał pytań. Nigdy ich nie zadawał. Nie za to mu płacono.
Mógł się teleportować i zabić polityka jednym ciosem, po cichu, bez świadków. Ale nie byłoby wtedy zabawnie.
Zbliżył się do Harns'a niczym cień. Ani jednego dźwięku. Cicho wyciągnął sztylet. I uderzył. Szybko. I natychmiast zniknął.
Ale nikt nie zauważył jego zniknięcia. Wszyscy zwrócili twarze na Hans'a dopiero wtedy, gdy upadł na ziemię, plując krwią.
Ejnox?
Nie było tam kogoś takiego.

Re: Forumowe RPG Neverwinter

Post: 11 lip 2013, 11:45
autor: Bipina
Na placu przed warownią nie było żadnej żywej duszy, a ponieważ wszystkie cztery ulice w tym mieście zakręcały tu i ówdzie, widziałam kilka niewyraźnych pochodni.
Jednakże nieboskłon wyglądał oszałamiająco, cudownie jasne, pokryte paroma chmurkami, które wyraziście odcinały się od granatu nocnego nieba.
Znalazłam stare, kręte schody, które prowadziły do lokalnej kaplicy.
Domyśliłam się, że kamienne schody takiej konstrukcji powiodą mnie wysoko i tak się stało ...
To co znalazłam w środku kaplicy było zachwycające.
Kamienne ściany, trochę bardziej chropowatę i nieco ciemniejsze niżeli w moich rodzinnych stronach, pośródku sali wielki, omszały już sarkofag z epitafium dla
jakiegoś reginalnego kapłana, który odznaczył się dla pobliskiego społeczeństwa.
Znajdowały się tutaj również drewniane schodki do wyższych pomieszczeń. Słyszałam z tamtąd tylko odgłosy szalejącego wiatru i zaniepokojonych moją obecnością ptaków.
Z trzech wąskich okien miałam widok na na miasto, które teraz wyglądało na opustoszałe.
W dole jaśniało światło pojedyńczej pochodni, w nielicznych migotały światła.
" Czemu tak długa droga przede mną? - Zadałam te pytanie ogarniającej pustce. - Czemu mi nie pomożesz? "

Re: Forumowe RPG Neverwinter

Post: 11 lip 2013, 12:10
autor: Ejnox
Życie Ejnox'a nie opiewało w luksusy. Jego dom był tak naprawdę zapadającą się ruderą. Jego łóżko trzeszczało przy każdym dotknięciu, a stół... Jaki stół?
Ale nie narzekał. Do domu przychodził tylko spać i sprawdzać skrzynkę, w poszukiwaniu listów.
Każdy wie, jak to działa. Zanosisz list z miejscem spotkania do jego skrzynki, on tam idzie, dajesz mu cel do zabicia i zapłatę z góry i niczym się już nie martwisz.
Otworzył skrzynkę. Pusta.
Zaklął z cicha. Ale zaraz rozpromieniał, patrząc na monety w garści.
Obrócił się na pięcie i ruszył w stronę baru.